Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mienie, guziki, bobu i fasoli ziarna odwieczne, zeschłe kłosy pszenicy, czerwony czepek w żółte kwiatki, podgarnirowany tiulem, jeszcze po pierwszéj żonce pamiątka! Ewka rwała, gniotła, odrzucała na bok i znowu chwytała, macając, kręcąc na wszystkie strony, pochylona przebierała na ziemi każdą szmatkę drżącemi rękami; krew napłynęła do głowy, żyły nabrzmiały na szyi, wyprostowała się zasapana, spojrzała ponuro po izbie; na progu, w drzwiach otwartych do sieni, siedział kot czarny z podwiniętym ogonem, patrzał na nią zielonemi ślepiami. Ewka zacisnęła zęby, schyliła się śpiesznie po polano, kot zemknął, cisnęła za nim polanem do pustéj sieni.
— Zgiń ty! przepadnij! — syknęła.
Przez chwilę stała jak odurzona. Czarny, nieznany kot w pustéj chacie, podczas gdy tak gorliwie przetrząsała rzeczy nieboszczyka, przeraził ją trochę; splunęła raz, drugi, a serce w piersiach biło jak młotem. Ochłonąwszy, zabrała się znowu do roboty, gorączka ją paliła, odsunęła stół, ławy, tapczan z pościelą, co już prawie do ziemi przyrósł, z miejsca poruszyła; wzdłuż ścian dokoła izby suwała się jak opętana, próbując bosemi nogami, czy gdzie na miękką glinę, na ślad jamy lub dziury nie natrafi; macała ściany, pod piec wlazła, w komin nawet zajrzała, na piecu cegły drapała, próbując, czy któréj wyjąć nie można, zeskoczyła na ziemię i znowu do szmat się rzuciła. Z pod tapczanu baryłkę z dziegciem słomą zatkniętą wysunęła, worki, łapcie, garnki z pierzem wyrzucała na środek z coraz większym pośpiechem. W uszach dzwoniło, co chwila przerywała robotę, słuchała.... Ktoś przeszedł koło chaty, wiatr drzwi w sieni poruszył, zaszeleściło coś