Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pod piecem... i znowu wszystko ucichło — smugi światła słały się po ziemi, świerszcz brzęczał w śmieciach przy progu. Rzucała się do roboty. Już każdą szmatę z dziesięć razy miała w drżących od pośpiechu rękach, nie wiedząc za co chwytać, gdzie jeszcze szukać i patrzéć. Zadyszana, przysiadła na tapczanie wśród kupy rupieci... opuściła ręce; koszula przylgnęła do spotniałych pleców, pot błyszczał na czole... Sapała ciężko, przełykając kurzem przesiąkłe powietrze. Jeszcze cały dzień miała przed sobą. Oni aż wieczorem wrócą... Strych, strzechę, świeron przetrzęsie, pazurami ziemię drzéć będzie... a znaléźć musi! Wiedziała, że stary chował gdzieś pieniądze, przez sześć lat czatowała na niego. On to rozumiał, przeczuwał raczéj... wystrzegał się... pilnował chaty przedewszystkiém, jak stary wilk pilnuje łożyska, w którém kilka kości schował na głodną godzinę. Pewną była, że ukrył gdzieś w chacie. Ale gdzie? Spróchniałe ściany przy ziemi białą pleśnią pokryte, okopcony pułap, komin, podłogę gliną ubitą, wszystko już obejrzała, omacała, wszędzie węszyła, ocierając się o każdy kąt, drapiąc w szczelinach, nadsłuchując... Strzecha jeszcze została odwieczna, mchem porosła — za każdą krokwią mogła być kryjówka... Spojrzawszy na skrzynię w kącie przy piecu, skrzywiła się pogardliwie — stary był chytry... umiał chować! Duża kłódka wisiała przy skrzyni, odemknęłaby ją jedném uderzeniem siekiery... Wzruszyła ramionami na samą myśl podobnéj kryjówki! Wczoraj już, świecąc Maksymowéj, prześwidrowała wzrokiem każdy drobiazg! Zamka nie poruszy! Niech dla tych wołów zostanie! Ona lepszéj kryjówki poszuka. A jeżeli i ona nic nie znajdzie?... Odrętwiała na samo to przypuszczenie,