Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zły duch czy wprawa dopomogły rozwiązać zagadkę; odtąd kręciła się jak fryga między dworem i kaplicą, donosząc, ile razy malarz kichnął; zapewne i jemu o mnie również ciekawe wieści komunikowała. Dowiedziałam się tedy, że gwiżdże jak „anioł,“ śpiewa jak „archanioł,“ wogóle jest zadowolony, wesoły, a chociaż do rozmowy niechętny, przyznał, że pierwszy raz w życiu czuje się tak szczerze zadowolonym ze swojego pobytu i otoczenia.
Może ta sroka paplała, byle paplać, — słuchając jednak, stłumiłam oddech, a gdy odeszła, zaśmiałam się, twarz rękami zakrywszy, jakby się tych ścian wstydząc, co moją radość widziały. Nikt we dworze nie dbał o niego, dla wszystkich był on zwykłym, trochę lepiéj od innych ubranym rzemieślnikiem, dla którego jadło i płaca miały być dostateczném wynagrodzeniem; ja jedna zrozumiałam, że duszę miał wielką, któréj w jedném ciele zaciasno, dzieli się więc nią z najbiedniejszymi. Że... że trochę raptus może, trochę zapaleniec, ale uczciwy przytém, o sobie nie myśli, spokój własny, dolę swoją poświęcić gotów — gołąbek ten mój jedyny. A gdy rozmyślałam, stare łzy, te... panienskie, z dawniejszych czasów, do oczu się cisnęły, tylko już nie żaden „wędrowiec,“ ale zupełnie inny, prawdziwy bohater w myślach stawał.
Wszystko, co niezwykłe, lgnęło mi do duszy; żebym była mężczyzną, kto wie, zostałabym może awanturnikiem. Skazana na pilnowanie domu, kluczy z rąk nie wypuszczałam, ale całéj myśli w śpiżarce zamknąć nie mogłam. Rozum jego jako téż wcale piękne malowanie odrazu wzbudziły we mnie ten rodzaj szacun-