Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Obcym jest — powiada, — a codzień o świcie albo o zmroku do lasu zagląda; wypytuje się, na robotę zważa. Kat go tam wie, po co nos wścibia w cudze sprawy; widocznie człek ciekawy jest, może i pilny nawet. Żebym wiedział, że nie złodziéj i niefolgujący, dozorcą bym go nad robotami uczynił; płacę dałbym uczciwą i ordynaryę ekonomską, a więcéjby zarobił, niż na tém malowaniu ślamazarném. Jéjmość tam z nim pogadaj, ale wprzód wymacaj należycie, jakiego usposobienia, jakich myśli jest; jeśli hajdamaka jaki, to już go wolę zdaleka trzymać; cudzego człeka do chłopów dopuszczać nie warto; czart sam nieraz takiego piwa nawarzyć nie potrafi, jak włóczęga niegodny. Wybadaj go jéjmość chytrze, po babsku; przy dobréj woli wy umiecie z dyabłem w zawody chodzić.
Głaskał mię przytém pod brodę ręką, cuchnącą smołą. Zamiast modlitwy, to moje umartwienie ofiarowałam Świętéj Zenobii. Z malarzem zaś od jutra postanowiłam zacząć dłuższą rozmowę, a że twarz miewał coraz smutniejszą, o tęsknotę go serdeczną podejrzewać zaczęłam.
— Waćpan markotnie wygląda — rzekłam raz, kiedy zmęczony położył kredkę na chwilę i zacierał ręce. — Masz waćpan matkę, rodzeństwo? Prawie cały miesiąc widuję waćpana, a dotąd jeszcze nie wiem nic o nim. To mi się pierwszy raz przytrafiło. Zwykle człek, wchodzący do mego domu, już dla mnie obcym być przestaje; chcę go znać, nie przez ciekawość, bo chociaż kobietą jestem, wady téj nie posiadam, ale przez ludzkość; z dobrym znajomym żyć łatwiéj, w strapieniu łatwiéj mu do duszy serdeczném słowem trafić. Otóż i waćpan powiedz szczerze, możeś dawno wiado-