Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rąk się urodzić, niźli przez całe życie wyciągać je po jałmużnę!... Ani jednego przychylnego serca! Nędza i opuszczenie!... albo łaska, no... albo śmierć!...
O zmroku, kiedy wśród głuchéj ciszy pustych pokojów przesiadywała całemi godzinami w ciemnym kącie, myśl o śmierci nasuwała się coraz częściéj. Jedna ciężka chwila — i wszystko skończone. Niczego się nie spodziewała, za niczém nie tęskniła. Zamknięta w tej spleśniałéj skorupie, mogła wyschnąć na mumię, albo skonać od silniejszego drgnienia serca.
Ponure te marzenia przerywała nagle myśl inna, z weselszego świata.
— Czy téż ci, co snują się koło bramy, co spoglądają wgłąb podwórza, przeczuwają, że w szarym, opuszczonym domu z ciemnemi oknami, żyje i cierpi kobieta... ładna, wytworna i ponętna? — dodawała cichutko.
Romantyczną nie była; mimowoli jednak porównywała siebie do zaklętych księżniczek, szczególniéj, kiedy, otulona szalem, przechadzała się zwolna po ogrodzie, ciągnąc ogon niebieskiego szlafroczka po ścieżce, zżółkłemi liśćmi usłanéj. Zasłużyła na to cierpienie obojętnością względem rycerzy... Wprawdzie nie dobijano się nigdy ani o jéj rękawiczkę, ani o całą rękę nawet — wszakże mniéj dumy, więcéj zalotności, ułatwiłoby życie; dziś miałaby chociaż starego męża i byt niezależny.. Teraz — napisała powtórnie do kuzynek na wieś, namyślając się przytém, czy nie należałoby pojechać saméj, nie czekając zaproszenia.
— Wózek żydowski najmę; ze skrzynką, z tobołkami, pojadę prosić o przytułek... Pysznie!... Warto było żyć lat trzydzieści, żeby się doczekać tak świetnéj przyszłości!...