Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szedł. A więc zmieszanie przyjął jako przychylną odpowiedź. Zresztą, nie była pewna, czy się oświadczył. Cały stosunek wytworzył dziwny chaos w jéj pojęciach, w całej naturze, dotąd tak bardzo systematycznéj. W parę dni potém wiedziała już, że ma porządny majątek na Litwie, obszerne koligacye, że jest dzielnym gospodarzem, ale od czasu do czasu lubi puścić kawałek grosza na różnorodne przyjemności; obliczyła, że kilka tysięcy, pozostałe z ojcowskiej fortuny, wystarczą jéj na wyprawę; pod sekretem przejrzała swoje i ciotki koronki, biżuteryę i bieliznę. Odurzona jakaś, z trwogą i niecierpliwością czekała, kiedy raczy zbliżyć się do niej i przemówić ostatecznie. Zcicha, przed sobą, nazywała go swoim narzeczonym. Wtém roztrzpiotana papużka wpadła raz o północy do jéj pokoju, różowa, z błyszczącemi oczyma.
— Wiesz? popełniam głupstwo! Wychodzę za Brońca! Dziwny człek! Przez trzy miesiące mówił ze mną trzy razy, dziś oświadczył się i jestem zakochaną! Oh! moje postanowienia! Nino, radzę ci, nie postanawiaj nic nigdy. To nie kobieca rzecz! Jeśli ja nie wytrwałam, nie wytrwa żadna!
Piorun nie zdolałby silniéj wstrząsnąć jéj duszy! Milczała; na odpowiedź brakło słów i głosu. Wyjechać natychmiast nie uchodziło. Po ślubie, ciotka, zajęta nowym mężem, nie stawiała żadnéj przeszkody. Nowy wuj, usłyszawszy o projekcie, zdziwił się trochę; oboje spodziewali się rychłego powrotu.
— Kiedyż wrócisz? — spytał ją na odjezdnem, sprowadzając po schodach do karety.
Zmierzyła go szyderczém wejrzeniem.