Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dźwiedź drżał w swoim barłogu. Tak mi się przynajmniéj zdawało, w pierwszych latach szczególnie; późniéj oswoiłam się, jakbym się oswoiła z piorunami, gdyby mi po kilka codziennie koło uszu trzaskało. W pierwszych latach jednak byłam prawdziwém trusiątkiem. Wobec służby, rezydentek i rezydentów głowę nosiłam wysoko, wobec męża nawet nie spuszczałam z tonu; miał téż dla mnie estymę należną; ożenił się z prawdziwego afektu, więc i życia zatruwać nie chciał; w złości hamował się czasami, sapał tylko i mruczał, niby zwierz w klatce, z ukosa na mnie zerkając. A gdy go złość strasznie już za gardło ścisnęła, wybiegał na ganek, na dwór, pod stajnie, i tam już chwalił Boga po swojemu. To téż strwożyłam się strasznie, prawie zdrętwiałam w ów dzień pamiętny, kiedy siedząc za krosienkami w swojéj sypialni, usłyszałam, jak biegł przez cały szereg pokojów, drzwiami za sobą trzaskając, stukał buciskami i klął kogoś od stu par dyabłów, tysiącami batogów szafował. — No, koniec świata, albo może białonóżka zdechła! — pomyślałam wystraszona; igła wypadła mi z ręki. Chociaż serce trzepotało się w piersiach, a nogi drżały, wstałam z krzesła wyprostowana, niby spokojna, brwi nawet ściągnęłam gniewnie, widząc, jak szarpnął za klamkę i drzwi z trzaskiem otworzył, niby w stajni. Język mi skołowaciał, ale duma rodowa zaczęła chodzić po kościach: do żadnéj Kandybianki nikt jeszcze z takim hałasem nie wpadał! On téż, spostrzegłszy się, ochłonął nieco, przy drzwiach stanął, czerwony, sapiący, drżał i oczami krwią zabiegłemi mierzył mię od stóp do głowy. Nigdy pięknym nie był, w téj chwili jednak, Boże odpuść, wyglądał jak potępieniec! Kosmyki włosów