Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zaraz ci powiem. Przeszkody i niebezpieczeństwa podniecają, jej miłość dla ciebie; ale nie jest ona ani tak silną umysłem, ani tak wolną od przesądów, jak utrzymuje. Dobra to, przyjemna, ładna dziewczyna; wierzaj mi, kocham ją z całego serca, ale ona, nie spostrzegłszy się w rozmowie ze mną, wypowiedziała mi tysiące rzeczy, dowodzących, iż jej się zdaje, jakoby dla ciebie czyniła ofiarę niezmierną i że kiedyś żałować jej będzie, jeżeli ty nie ocenisz tej ofiary na równi z nią. A powiedz mi, czy my możemy cenić te ofiary, my, pełni słusznych uprzedzeń przeciw światu i gardzący nim, jak on nami? Nie, nie; nadejść może dzień, Lelio, przepowiadam ci, w którym, nawet nie żałując świata, ona oskarży cię o niewdzięczność za pierwszą lepszą urazę; a smutna to rola mężczyzny być niewypłacalnym dłużnikiem żony.
W trzech słowach zawiadomiłem Checcę, jakie są me zamiary względem Alezyi.
Spostrzegłszy, że ja się z, nią zgadzam, wyrzekła:
— Mój dobry Lelio, przyszła mi jedna myśl. Nie pora tu myśleć o sobie samym, a przynajmniej trzeba o sobie myśleć szlachetnie i dumę sumienia zabezpieczyć na przyszłość. Nasi kocha Alezyę. Ona nie była twoją kochanką, więc może ją zaślubić; trzeba, iżby ją zaślubił.
Nie bardzo się domyślałem, ażali Checca, do-