Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ką żywiłem niegdyś dla Blanki), on przyznawał mi roztropność i wytrwałość.
Gdy zaś mimowolnie posmutniałem, powiedział do mnie:
— Rozchmurz się, rozchmurz! Jeszcze osiemnaście lub dwadzieścia godzin, a Alezya będzie ocaloną. Spodziewam się, że jutro tak uczęstujemy Grimanich, że im odejdzie chęć rozgłaszania sprawy. Księżna zabierze córkę, a kiedyś Alezya pobłogosławi cię za to, żeś był rozumniejszym od niej, bo miłość żyję dzień, a przesądy są niewykorzenione.
Poświęciliśmy kilka godzin nocy na urządzenie naszych spraw osobistych. Na wszelki wypadek Nasi zapisał willę swoją Checchinie.
Postępowanie tej dobrej dziewczyny względem Alezyi szacunkiem i wdzięcznością przejęło szlachetną duszę hrabiego.
Po skończeniu przespaliśmy się kilka godzin, a ja obudziłem się o świcie. Ktoś wszedł do mego pokoju; była to Checca.
— Omyliłaś się — rzekłem — pokój Filipa jest obok.
— Nie jego, ale ciebie szukam — odparła. — Słuchaj: — nie powinieneś zaślubiać tej margrabianki.
— Dlaczego, moja kochana Franczesko?