Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z naszych największych artystów, jeden z najdzielniejszych i najprawszych ludzi, jakich znam.
Piąte przez dziesiąte tylko słyszałem początek tej rozmowy, ale widząc, że ona dotyczy mnie, podsunąłem się szybko. Kiedy usłyszałem, jak hrabia Hektor wspomniał głośno o konszachtach z Alezyą, zły humor, w jaki wprawiła mnie utarczka, wszczęta przezemnie, zamienił się w gniew, i postanowiłem, ażeby którykolwiek z naszych przeciwników zapłacił za moje fałszywe położenie.
Nie mogłem przyczepić się do hrabiego Hektora, już wyzwanego przez Filipa; więc burza spadła na głowę pana di Monteverbasco. Poczciwy szlachetka, usłyszawszy moje nazwisko, wyrzekł tylko tonem zdziwionym:
— Proszę!
Postąpiłem ku niemu i groźnie patrząc mu w twarz, rzuciłem:
— Co pan powiedziałeś?
— Nie, panie.
— Przepraszam, powiedziałeś pan: „to jeszcze gorzej.”
— Nie, panie, nie powiedziałem.
— Owszem, powiedziałeś.
— Jeżeli pan chcesz koniecznie, niechaj będzie, że powiedziałem.
— A! przyznajesz pan nareszcie. Owóż, jeżeli nie uważasz mnie za godnego być świadkiem, zmu-