Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szę pana do uznania mnie za godnego być przeciwnikiem.
— Czy to wyzwanie?
— Wszystko, co się panu podoba. Oznajmiam tylko, że mi się nie podoba ani nazwisko pańskie, ani fizyognomia.
— Dobrze, panie; zejdziemy się tam, gdzie i ci panowie, jeśli panu to nie przeszkadza.
— I owszem, panowie; do widzenia.
Poczem Nasi i ja powróciliśmy do domu, nakazawszy sługom milczenie.
Postępowanie Hektora Grimani w tej okoliczności ukazało mi typ człowieka światowego, jakiego dotąd nie zauważyłem. Gdybym miał wydać sąd o Hektorze wtedy, gdy on się zamykał w swoim krawacie i w swojej nicości, aby wydać się znośnym kuzynce, powiedziałbym, że jest to człowiek słaby, nieszkodliwy, zimny i dobry. Czyż ten młodzieniec wątły mógłby dla kogo żywić uczucia nieprzyjazne? Czy to obejście tak metodycznie wykwintne mogło ukrywać popęd brutalnego panowania i nikczemnych odwetów? Tego nie byłbym sądził. Nie przypuszczałem, iż okaże Filipowi urazę za jego cierpkie przyjęcie, gdyż mniemałem, że jest grzeczniejszym, a mniej odważnym, i zadziwiło mnie to, iż będąc tyle głupim, aby sobie pozwolić dawać nauczki, był on tyle śmiałym i stanowczym, aby się za to pomścić? Cokolwiekbądź, Hektor nie należał do licz-