Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żała i wstałem, ażeby kazać podać jej konia. Ale ona wstrzymała mnie, mówiąc silnie:
— Co ci do głowy przychodzi, Lelio? Odeślij konie i służącego do mojej ciotki; zamów pocztę i wyjeżdżajmy natychmiast. Przyjaciółka twoja będzie tak dobrą nam towarzyszyć. Pojedziemy do matki, ja rzucę się jej do nóg, mówiąc:
— Jestem skompromitowaną, zgubioną w oczach świata; uciekłam z domu ciotki w biały dzień, jawnie. Zapóźno naprawiać złe, które uczyniłam dobrowolnie i z rozmysłem. Kocham Lelia i on mnie kocha; oddałam mu życie. On i ty jedynie zostajecie mi na ziemi. Czy przeklniesz mnie, matko?
Postanowienie to rzuciło mnie w odmęt udręczenia. Daremnie usiłowałem ją odwieźć. Alezyę rozdrażniły moje skrupuły: oskarżała mnie, że jej nie kocham wcale i odwołała się do sądu Franczeski.
Ta chciała siąść do powozu sama z Alezyą i odwieźć ją bezemnie. Ja chciałem skłonić signorę, aby wróciła do ciotki, a ztamtąd napisała do matki, czekając na odpowiedź przed powzięciem jakiegokolwiekbądź postanowienia. Zobowiązałem się nie mieć żadnego skrupułu, jeżeli tylko matka pozwoli, ale córki narażać nie chcę; jest to, według mnie, czyn haniebny, którego, spodziewam się, oszczędzi mi Alezya.
Odparła mi na to, że gdy napisze, to matka