Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pan nic nie wspomina o tej pani, która z panem mieszka.
— Więc ty mnie protegujesz, moja dobra Lilo?
— Bynajmniej, panie, oh! Jeszcze czego! Czynię, aby odciągnąć signorę od wszystkich tych nieroztropności. Lecz ona mnie nie słucha; a gdybym jej powiedziała, co może i powinno ją raz na zawsze od pana oddalić, nie wiem, coby nastąpiło.
— Co to znaczy? Wytłómacz się.
— Przebóg, widział pan dziś, jak ona jest egzaltowaną. To charakter osobliwy! Gdy kto jej dokucza, gotowa jest na wszystko. Przed miesiącem, kiedy rozłączono ją z matką i zamknięto tu, mówiła wciąż o truciźnie. Za każdym razem, kiedy ciotka, istotnie gderaczka, zniecierpliwi ją, dostaje napadów nerwowych, popadając niemal w szał; a wczoraj wieczorem, kiedym się odważyła powiedzieć, że może pan w kim już zakochany, rzuciła się do okna swego pokoju, krzycząc, jak obłąkana: „Ah, gdybym się o tem przekonała!...
Podbiegłam, rozsznurowałam ją, pozamykałam okna, nie odstępowałam jej przez całą noc, a ona płakała, albo, jeżeli zasnęła, budziła się nagle, zrywała na równe nogi i dalejże biegać po pokoju, jak waryatka. Ah, panie Lelio, dużo mi ona sprawia zmartwienia. Ja tak ją kocham, gdyż pomimo swych uniesień, ona jest tak dobrą, kochającą, szlachetną. Nie narażaj pan jej na cierpienia, błagam! Pan je-