Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skawie pozwalała im kolejno lub razem przewalać się na obszernej sofie z czerwonego aksamitu, zdobnej złotemi taśmami. Od czasu do czasu siadała pośród tej sfory, głaszcząc jednych, przyjaźnie strofując drugich.
Wydało mi się wkrótce, że ten zwrot przyjaźni ku psom był tylko czułem przymilaniem się do kuzyna, gdyż płowy signor Ettore zdawał się tem wielce ucieszonym, i nie wiadomo komu dawał w duszy pierwszeństwo: kuzynce, czy psom.
Żywą była aż do zapamiętałości, a humor jej wydał mi się tak wysoko nastrojonym, rzucała na mnie w zwierciadle wzrokiem tak zaostrzonym, że się nie mogłem doczekać odejścia kuzyna. Odszedł nareszcie wkrótce — signora dała mu jakieś zlecenie Kazał się trochę prosić, lecz ustąpił przed spojrzeniem nakazującem, oraz zapytaniem: „Nie chcesz więc tam pójść?” wymówionem tonem, któremu on widocznie opierać się nie był zdolnym.
Natychmiast po jego odejściu, ją, porzucając klawiaturę, wstałem i zacząłem w oczach signory szukać wskazówki, czy mam do niej podejść, czy czekać, aż ona podejdzie do mnie. Ona stała również i zdawała się ze wzroku mojego chcieć odgadnąć, ku czemu się przychylę. Lecz mało mnie zachęcała, a usta jej były półotwarte dla dania mi nauczki w razie gdybym się potknął w tem niebezpiecznem spotkaniu, tak, iż czułem się nieco zmieszanym wewnętrznie.