Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ca, że drogo opłacę bluźnierstwo, jakie mi się wymknęło. Oto jest, signora, pierwsza część moich dziejów.
Gotowałem tarczę przeciw oczekiwanemu wybuchowi epigramów, rzucanych niby komentarz do tego opowiadania, przyznać trzeba dość nieprawdopodobnego.
Ale Grimani, patrząc na mnie ze słodyczą, mało licującą z rodzajem jej piękności, odrzekła, przechylając się nieco przez poręcz fotelu:
— Istotnie, panie Lelio, twarz wasza okazuje mocne cierpienia; a jeśli mam wszystko wyznać, poznawszy pana wczoraj, powiedziałam sobie, żem was źle widziała na scenie, boś mi się pan wówczas wydawał o dziesięć lat młodszym. Dziś znów widzę was w tym samym wieku, co na scenie, tylko z cerą chorobliwą, i przykro mi, że stałam się przyczyną rozdrażnienia.
Mimowoli zbliżyłem fotel; lecz moja towarzyszka znowu przybrała ton żartobliwy.
— Przejdźmy do drugiej części waszych dziejów, panie Lelio — powiedziała, bawiąc się wachlarzem — i objaśnijcie mnie dlaczego, zamiast unikać, przybyliście aż tutaj, aby odnaleźć osobę, której widok jest wam tak wstrętny i złowrogi?
— Otóż to rzecz kłopotliwa — odparłem, cofając fotel, łatwo posuwający się na kółkach przy najmniejszym ruchu. — Mamże powiedzieć, że mnie tu sprowadził prosty przypadek? Jeżeli tak powiem,