Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

udziału nasi panowie Francuzi — powiedziała, zabierając kuropatwę, którą położyła na talerzu japońskim.
I poszła ją zajadać w drugim końcu pokoju, usiadłszy na poduszce aksamitnej ze złotemi żołędziami.
Patrzyłem na nią z podziwieniem, nie wiedząc, czy oszalała, czy też chce mnie mistyfikować.
— Pan nie jesz? — zapytała, nie ruszając się z miejsca.
— Wasza miłość nie pozwoliła — odparłem.
— Och! proszę się nie krępować — odrzekła, prując dalej chciwie kuropatwę.
Pasztet ten wyglądał tak znakomicie i tak nęcąco pachniał, że poszedłem za filozoficzną radą rozumu pozytywnego. Przyciągnąłem drugą kuropatwę na drugi talerz japoński, postawiłem na klawiaturze i zacząłem z kolei pożerać z równą gorliwością, jak signora.
Jeżeli to nie jest zamek księżniczki zaczarowanej — myślałem sobie — i jeżeli ta złośliwa czarodziejka nie jest jedyną tu istotą żyjącą, to oczywiście musi się tu ukazać jaki ojciec, stryj, ciotka, czy ktobądź, uchodzący w oczach ludzi sprawiedliwych za ochronę tej szalonej głowy. W razie podobnego zjawiska, chciałbym wiedzieć, jak ono uważać będzie ten dziwny sposób śniadania na fortepianie sam-na-sam z panną domową. Mniejsza wre-