Strona:PL Sand - Joanna.djvu/377

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
371

— Trzeba będzie z nią trochę więcéj wymowy użyć i czasu jak z innemi, — rzekł sam do siebie, — ale, otóż i sposobność się mi zdarza, jakbym sobie dogodniejszéj nawet nie mógł życzyć. Niech no tylko posiedzi zamknięta ze mną sam-na-sam przez pięć lub sześć godzin, to ja już rozpalę tę zimną Galatheę, i jeźli tylko nie jest z marmuru, zwycięztwo odniosę nad nią bez walki i hałasu. Precz odemnie przemocy, — mówił daléj do siebie, — ona tylko przystoi bałwanom, którzy nieumieją użyć podstępu i wymowy, dowcipu i kłamstwa, aby swe namiętności zadowolnić. Niecierpliwi, gburowaci, nieumieją hamować swych chuci; obrażają zamiast ująć; panują obciążeni przekleństwem, zamiast zwyciężyć i być kochanym!..... Być kochanym! — pomyślał rzecznik, przechodzący się żywo po łące, i oczekując, aby się umysł jego uspokoił, — być kochanym;... miłością natchnąć zamiast obawy, i to w przeciągu kilku godzin! jest to sprawa, któréj bronić będę, i którą wygrać muszę!.... Gdyby Joanna mi umknąć mogła, moje przedsięwzięcie spełzło by na niczém, i stałbym się śmiésznym w oczach całego świata. Nie muszę przeto na to pozwolić, aby się Joanna z tąd oddaliła, nie będąc sama, bardziéj jeszcze jak ja, zniewoloną do zachowania tego w tajemnicy. Niema się czego wahać; jest to sprawa któréj bronię;... pojedynek; a niezwyciężyć jest to upaść. Żadna zgoda nie ma miejsca między przeciwnikami.
— Joasiu, — rzekł do niéj wchodząc do pokoju, — twoja ciotka odjechała dzisiaj z moją służącą, która ją sama zaprowadzić chciała do Toull.
— Odjechała? czyż nie jest już chora?