Strona:PL Sand - Joanna.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
276

szém dzieckiem w świecie, a teraz jest najpiękniejszą dziewczyną w świecie!
— Wielki boże! — zawołał Wilhelm kładąc rękę na czole, — coś sobie jakby we śnie przypominam!... Pomóżcie mi wywołać sobie nazad w pamięci!....
— Wilhelmie, — rzekł Harley, — czy sobie przypominasz skały krwawo-ofierne i druidkę Welledę, owe trzy podarki, i owe trzy życzenia któreśmy jej uczynili?
— A prawda, — zawołał Leon, — teraz sobie wszystko przypominam. Co do trzech podarunków, to już niéwiem nic jakie one były. Wiém tylko żeśmy jej dali trzy sztuki rozmaitych pieniędzy. Ale co do trzech życzeń, to sobie przypominam życzenie sir Arthura: „dobrego męża“ i moje „silnego kochanka.“ — Ale co życzenia Wilhelma, to sobie nie przypominam wcale.
— Ani ja, — rzekł Wilhelm, — ale pamiętam, żem jej dał sztukę złota w podarunku.
— A ja sobie wszystko przypominam, jak gdyby to wczoraj się dopiéro stało, — zawołał sir Arthur.
— I sądzisz sir Arthurze, że to była Joasia? — zapytał Wilhelm z pomięszaniem.
— Dla czegóż by ona być nie miała? — odrzekł Leon; — niepamiętam wprawdzie kto to był, ale bardzo łatwy sposób mamy o tém się upewnić.
Że bardzo głośno mówił, więc się téż Joanna przebudziła; zaczerwiniła się z wstydu i zadziwienia; przetarła sobie oczy, wstała, uśmiechnęła się, i spojrzała na swoje krowy. Były już nieco daleko. Joanna chciała pobiegnąć, aby je dogonić, ale Marsillal ją zatrzymał.
— Joasiu, — rzekł do niéj, aby ją doświadczyć, — przecieżeś dotąd jeszcze nikomu o tém niepowiedziała,