Strona:PL Sand - Joanna.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
275

między skały, aby wypłoszyć zająca, którego przyrzekł sir Arthurowi, stojącemu z strzelbą na czatach.
W tedy to dopiéro odkrył Joannę, opartą o wielką skałę i głębokim snem zdjętą. Podobna niemoc i lenistwo niebyło zwyczajem Joanny, i nieodpowiadało jej przesądowi wiejskiemu, że to nie dobrze spać w polu. Ale téj nocy zaledwie dwie godzin spoczynku użyła, i znużenie ją zwalczyło. Kądziel jeszcze miała przy boku, ale wrzeciono wypadło jej z ręki na ziemię, i nitka była zerwana. Jéj głowa piękna nachyliła się o skałę, a len na kądzieli służył za poduszkę jej licu dziewiczemu. Siedziała w najskromniejszéj postawie, a prawa jéj ręka, zwieszona koło boku robiła czasami aczkolwiek słabe poruszenie nadania wrzecionowi krętego obrotu.
Marsillat, który ją był piérwszy odkrył, zatrzymał się na kilka kroków przed nią, i dał znak swoim towarzyszom, aby się zbliżyli. Wilhelm doznał boleśnego ściśnienia serca widząc swoją wstydliwą Joannę narażoną na ogniste spojrzenia tego człowieka. Ale sir Arthur spoglądając przez niejaki czas w milczeniu na Joannę, nagle zdawał się głębokiego wzruszenia doznawać, i szepnął po cichu, kładąc ręce na ramionach swoich dwóch towarzyszów:
Ho!.... czy sobie nie przypominacie?....
— Cóż takiego? — zapytał Marsillat. — Zdaje się że coś przyjemnego się ci przypomniało!
— Ho! zawołał Anglik wyciągając swoją rękę ku głowie Joanny z wielkiém rozczuleniem, — teraz sobie wszystko przypominam! Była niegdyś najpiękniej-