Strona:PL Sand - Joanna.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
205

jego wspomnienia, a teraz tyle tylko uwagi na nią zwrócił, ile potrzeba było, aby sobie mógł powiedzieć: gdzieś już raz widziałem twarz, która wielkie podobieństwo do téj miała. Lecz gdy Joannę zobaczył, tak mu się wydała ładną i przyzwoitą w tém nowém ubraniu, że mu niepodobna było uwierzyć, aby go po raz piérwszy na sobie miała. Pomyślał, że pani Boussac, oceniwszy godnie wartość wewnętrzną swéj chrzestnicy, podniosła ją z jéj położenia nizkiego służącéj do godności rówienniczki, pewnego rodzaju panny respektowéj, a to przypuszczenie radość i obawę w nim rozbudziło.
Przysposobił się był na to, powitać Joannę z pewném uczuciem ojcowskiéj opieki. Nie znalazłszy jéj nigdzie ani na podwórzu, ani na schodach pałacu podczas swojego przybycia, w wielkiéj był obawie, czyli jego matka, która dość często jeszcze w gniew i dziwaczne uprzedzenia wpadała, Joanny nie odesłała na powrót do jéj gór i owiec. — A teraz znajduje ją w salonie, w ubiorze panny wyższych stanów! Niezawodnie musiano jej dać lepsze wychowanie; zapewnie teraz z ust jéj usłyszy słowa o mowie czyściejszej świadczące. Jéj twarz szlachetna, jéj układ skromny i pełen godności tak dobrze odpowiadał jego przypuszczeniom! Zbliżył się do niéj, ujął ją za rękę, chciał do niéj coś przemówić, zadrzał, zbladł, i zaczął się jąkać. Ta ręka była tak bielutka i miękka, a przez ten rękawek muszlinowy tak piękne ramie przebijało, że Wilhelm pomięszany, i nie wiedząc co czyni, do ust swoich rękę Joanny przytknął. Biédna dziewczyna pomięszanie swojego chrzestnego panicza wzięła za oziębłość, a tę pieszczotę nie-