Strona:PL Sand - Joanna.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
165

— Dla tego téż właśnie uważam cię za wielkiego łotra.
— Wy sami temu nie wierzycie, panie Leon, co mówicie; ale tu nie o to chodzi. Ja przyszedłem, aby was się w jednéj rzeczy poradzić.
— Niémam teraz czasu; możecie przyjść do mnie w sobotę, na godzinę posłuchania.
— O nie panie, tam ja nie pójdę; ale ja wiém, że mi natychmiast powiécie o co was chciałem zapytać, bo to ma związek z Joanną.
— Nieznam wcale związku, któryby miał istnieć między tobą i Joanną; na nic ci zatém odpowiedzieć nie myślę.
— Niekoniecznie, mój panie, niekoniecznie!! poczekajcie no trochę, to wam pomogę ubrać waszego konia!
— Niepotrzebuję! — ani się go dotknij!
— A więc myślicie panie Leonie, — pytał Roguet nie zmięszawszy się wcale — że Wielka-Gotha nie będzie miała prawa zmusić Joannę, aby z nią mieszkała?
— Na cóż by się to Gocie przydać mogło?
— Wszak dobrze o tém wiécie.
— Ja nie wiém o niczém.
— To was więcéj obchodzi jak mnie.
— Nie rozumiem cię wcale — odrzekł Marsillat, który się chciał przekonać, jak daleko Raguet bezczelność swoją posunie.
— Widzicie sami, panie rzeczniku, że gdybyście chcieli pomódz Gocie, aby mogła wytoczyć sprawę przeciwko swéj siostrzenicy, i tę sprawę tak poprowadzić, aby ta dziewczyna mieszkać musiała, gdzie jej