Strona:PL Sand - Joanna.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
139

z chwili pomyślnéj i dziewczynę dla siebie ująć się stara. Praw tylko mój chłopcze, praw sobie zdrów! spodziéwam się, że się to wszystko na słowach tylko zakończy; a to tém bardziéj z pewnością, że cię nie spuszczę z oka; a ładne słówka są monetą, która u naszych dziéwcząt niepopłaca. Miałżeby on z nią orermus odmawiać? Dalibóg, że on do tego wcale zdolny...... Ale to ci młodzi nabożnisie są to obłudnicy prawdziwi, i nie dam sobie tak łatwo drogę zaprzeć przez tego młodzika. Żeby ten niedołęga nie chrapał tak mocno, do zawalenia reszty muru na nas, możebym mógł coś usłyszeć z ich rozmowy.
— Panie Leonardzie młody, — zawołał potrącając Kadeta, aby się przebudził — śpisz trochę za mocno, zbudzisz całą straż. — I wymierzył mu kilka silnych kułaków, aby go przebudzić.
— Poczekajno, poczekaj! — rzekł Kadet, wyciągając ramiona i rozdziawiając gębę ogromnie széroką, chcąc ziewnąć, — ja cię tu zaraz nauczę, tak młócić jakby w stodole na moich plecach!..... Któż to sobie taką zabawkę ze mną wyprawia? — A to wy panie Lion? — A! jaki z pana żartownik! jednakoście mnie dobrze obudzili.
— Nuże! wstań niedołęgo! Spadniesz z łóżka na ziemię!
— O! na ziemię z łóżka! ha! ha! Jak téż to pan Lion umie rozśmieszyć! O z pana człowiek najprzyjemniejsze jakiego kiedy widziałem!
— No, rusz się, mój ładny Kadecie, i wstań! widzisz, że Joasia się jeszcze zaziębi czuwając ciągle koło zmarłéj.