Strona:PL Sand - Joanna.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
140

— A więc ona tu jeszcze jest, Joasia? o bo téż to z niéj bardzo dobra i kochająca córka; jest to najlepsza dziewczyna jaką kiedy znałem.
— Czyś znał czyś nie znał, chodź teraz ze mną powiedzieć jej, aby się trochę ogrzała.
— Dobrze, dobrze; to bardzo słusznie panie Lionie!
Zbliżenie się Marsillata niebyło wcale Wilhelmowi na rękę; ale Joanna w téj mierze bardzo była obojętną, podziękowała mu nawet tak grzecznie, jak to tylko uczynić umiała, za jego trudy które poniósł ratując jéj dom, i za przepędzenie tak przykréj nocy, na które się z jéj przyczyny skazał.
— Nie zważaj wcale na nas moja Joasiu, — odpowiedział Leon — który nie sądził wcale, żeby panu Boussac jego zamiary miały być tak dobrze świadome, i w obec niego udawał, że w Joannie nie upatruje nic więcéj tylko biédną dziewczynę, której w przypadkowém wydarzeniu chciał pomódz o ile możności. — Wszyscy trzej nasz tylko obowiązek dopełniamy nieopuszczając cię; ale zimno wam musiało dokuczyć, tobie i twojemu chrzestnemu paniczowi; przyszliśmy was przeto na parę godzin wyręczyć. Zbliżcie się do ognia, które tam jeszcze trochę błyska, i zostawcie nas na waszém miejscu.
To mówiąc, Marsillat miał zamiar po chwili zostawić Kadeta samego przy zwłokach, sam zaś chciał wrócić do ognia i przeszkodzić owemu sam-na-sam chrzestnego panicza z jego chrzestnicą, trochę bardziéj się przedłużającemu, jakby to jego życzeniem było. Ale on sobie tylko podchlebiał, bo już Kadet nie miał wcale chęci zostania sam-na-sam z umarłą. Chociaż jako chłopiec uczący się rzemiosła kościelnego-grabar-