Strona:PL Sand - Joanna.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
107

w zimie? Te mokrzyce, w których dna dostać nie można? te mokrzyce, które nie mogą być prostemi mokrzyskami pochodzącemi ze ścieku wody dészczowéj, bo przecież leżą na pochyłości dość stroméj i zdolnéj do spływu? Te mokrzyce nakoniec, które w sobie zawierają z pewnością wody mineralne daleko gorętsze, skuteczniejsze i obfitsze jak te są w Evaux o trzy mil z tąd odległe? I wy pod kamieniami szukacie skarbu? W wodzie to szukać byś-cie go powinni. Tam to będzie prawdziwy skarb, prawdziwe bogactwo téj krainy. Założyłbym się, żeś nawet jeszcze nie pomyślał o tém kilka razy przynajmniéj zaryć łopatą w te mokrzyska!
— Nigdy; a jednak wieśniacy ciągle utrzymują, że w tém koniecznie coś być musi!
— I nigdyś tam jeszcze nie zapuścił ciepłomierza aby się dowiedzieć, czyli ta kotlina, ciepła na powiérzchni, nie jest kipiąca o sześć stóp głębiéj?
— O, chciałbym koniecznie mieć ciepłomiérz; muszę sobie go koniecznie sprawić! Czy to wiele kosztuje panie Leonie?
— Mam w domu bardzo dobry, to ci go jutro przyniosę proboszczu!
— Jutro? a czy tylko pewnie?
— I razem będziemy robić doświadczenia.
— Jutro? jutro? czy tylko nie na żart mówisz panie Leonie!
— Słowo! zawołał Leon, podając swoją rękę proboszczowi.
Proboszcz z radością i ufnością dziécięcia uderzył w podaną mu dłoń.
— O moja biédna Joasiu! — pomyślał sobie Wil-