Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pełzających, pląsających cieni, które od drzew na nie padały, żyrafa stała się całkiem plamistą, a zebra prążkowaną, a kudu i inne zwierzęta nabrały maści ciemniejszej i dostały na grzbiecie drobnych, falistych, szarych kresek, przypominających korę drzewną.
I mogłeś je zwietrzyć i mogłeś je usłyszeć, ale zobaczyć mogłeś je tylko bardzo rzadko i to nawet wtedy, gdy wiedziałeś całkiem na pewno, w którą masz patrzeć stronę. Żyły sobie przewybornie pośród wyłącznie plamistych, barwistych cieni leśnych. Tymczasem lampart i Murzyn uganiali się po wyłącznie szarawej, żółtawej, brunatnej Wyżynie i dziwili się, gdzie się podziały, ich obiady, śniadania i podwieczorki. Wkońcu, gdy głód im dokuczył, jedli szczury, chrabąszcze i króliki skalne; i obaj dostali okrutnych boleści.
Wtem spotkali pawjana o psiej głowie, szczekającego pawjana, najmądrzejsze zwierzę w całej południowej Afryce.
I odezwał się lampart do pawjana (a dzień był bardzo gorący):
— Pawjanie, gdzie się podziała wszystka nasza zwierzyna?