Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go obmazaliście mu włosy błotem? Umyjcie go!
Nikt nie rzekł ani słowa, ale wódz naczelny wybuchnął śmiechem; potem zaśmiał się obcy człowiek (który był co najmniej Tewarą), potem zaniósł się śmiechem Tegumai, aż upadł jak długi na ziemię; potem jeszcze mocniej i jeszcze mocniej, i jeszcze głośniej ryknęło śmiechem całe plemię.
Jedynemi osobami, które się nie śmiały, były wszystkie damy przedpotopowe, oraz Teszumai Tewindrow. Wszystkie były bardzo uprzejme dla swoich mężów i powtarzały wkółko: „głupi“. Potem wódz naczelny plemienia Tegumaiów jął wołać i śpiewać, i mówić:
— O, mała osóbko, nie mogąca się obejść bez klapsów, dokonałaś wielkiego wynalazku!
— Wcale tego nie chciałam — rzekła Taffy — chciałam tylko włóczni z czarną, rękojeścią.
— Mniejsza o to, dokonałaś wielkiego wynalazku, a pewnego dnia nazwą go ludzie pisaniem. Teraz są to tylko obraz-