Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy się wieść o tém rozeszła po kraju i ludzie kiedy z pierwszéj ochłodnęli trwogi, znaleźli się tacy, co pomnąc o skarbach niezmiernych, przez zbójców w lochach zamku gromadzonych, zapragnęli je wynaleść; ale czart, który teraz zamieszkał sobie w gruzach ogorzałych, tak ich przepłoszył, że nie jeden życiem przypłacił śmiałość swoją. Odtąd nikt już tam więcej chodzić nieśmiał, — a djabli w około góry wyprawiali co noc harce, zwodząc i strasząc nieświadomych przechodniów.
Mmęło tak może sto, może i dwieście lat, kiedy jedną razą zjawił się, niewiedziéć zkąd, pustelnik, który pomiędzy szczątkami murów zlepiwszy sobie mieszkanie, osiadł na górze. Z téj pory ustały na niéj wszelkie strachy i przeszkody, — zapewne świątobliwemi jego pokonane modły, — a lud z okolic, zasłyszawszy o bogobojnym starcu, począł się schodzić do niego w utrapieniach swoich. — On chorych léczył, strapionych pocieszał, a nieszczęśliwych i ubogich hojną wspiérał jałmużną. — Nie wiedząc imienia starca, wszyscy go aniołem, a górę anielską zwali....
Alić, po pewnym czasie, pustelnik, — czy to, zbrzydziwszy sobie grzéchy ludzkie, poszedł gdzie w głębokie puszcze? czy żywcem do nieba wzięty? — dość że zniknął na raz bez śladu. — Znowu natenczas niektórzy okoliczni mieszkańcy zapragnęli bogactw zbójeckich, o których wspomnienie trwało;