Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trup w trumnie drgnął, — odetchnął ciężko, — i począł zwolna dźwigać się z posłania. — Wyjął z trumny prawą nogę i postawił ją na ziemi; zanim lewą zdążył wyjąć, niecierpliwy głos ozwał się znowu:
— „Bracie umarły! otwórz umarłemu!“ —
— „Zaraz, zaraz; tylko jeszcze wyjmę z trumny lewą nogę,“ odpowiedział ponuro wstający.
Dziewczyna, patrząc i słysząc te straszne dziwy, struchlała, poczęła się modlić gorąco do Maryi Panny Przenajświętszéj, by ją od zguby uratowała. I wnet, jakby w nią cóś tchnęło — sama niewiedząc czemu tak robi, zerwała nitkę u swego różańca, zwlokła z niego jedno ziarnko i rzuciła niém na trupa, co już właśnie tylko co z trumny cały miał wstać.... Umarły jęknął, — i padł na wznak w trumnę.
„Bracie umarły! czemu nieotwiérasz?“ ozwał się głos z za drzwi.
— „Dostałem kamieniem w łeb, — upadłem w trumnę jak długi,“ odpowiedział umarły w izbie.
— „Wstawaj, wstawaj, drzwi otwiéraj co prędzéj!“ wołał Stach, tłukąc pięściami.
Trup na to znowu począł się podnosić — przełożył jedną nogę — — kiedy drugą chciał przełożyć, Kasia drugiém rzuciła nań ziarnem, i znów upadł, jako pierwéj, w trumnę. —
Było tak nie raz, nie dwa, nie trzy razy — aż wreście Kasia cały już swój wyrzucała różaniec; a oto zmarły podnosi się znowu!.. Postawił prawą