Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cze z niemi, do téj chwili aż mnie żal srogi zabije. Nie długo ci za mną przyjdzie czekać!” —
— „Kasiu, kochanie! nie po tom cię woził, żeby puszczać znów od siebie. — Tęskniłaś za mną, płakałaś za mną, wolałaś za mną — teraz musisz ze mną spać.“ —
— „Ha! toć bądźże wreście wola twoja, mój miły! — Ale w grobie ziemia zmarzla tak twardo!.. naści oto chustę moją, zaściél nią dół, żeby miękciéj było,“ rzekła chytrze Kasia, podając mu zwiniętą żółtą chustkę swoją z głowy.
Upiór, odebrawszy ją, wszedł w dół i począł ją na ziemi rozściéľać. Kasia, korzystając z chwili, odwróciwszy się ku wiosce, poczęła biédz co sił stało, — wprost ku owéj chacie gdzie światło z okna migało. Strach jakby jéj skrzydeł dodał, w moment krótki przybiegła pod wieś, — przelazła przez płot wysoki, — wpadła do chaty i drzwi sobą zaparła…
Alić, gdy odetchnąwszy obejrzała się po izbie, nowa padła na nią trwoga. — Chata ta, była to kostnica. Na środku, na czarnym całunie, w odkrytéj trumnie, leżał trup, a w głowach jego świéciła się posępna gromnica… Kasia, zobaczywszy to, sama nie wiedziała czy zostać, czy uciekać? — aż tu we drzwi któś kołacze.
— „Bracie umarły! otwórz umarłemu!“ zawołał z dworu głos Stacha.