Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nogę na ziemi, — postawił lewą, — poszedł pomału do drzwi, — uchwycił ręką zaporę, — gdy w tém we wsi koguty chrypliwie zapiały. Umarły, jakby piorunem rażony, zawlókł się i padł martwy w trumnę, a kołatanie ucichło… Kasia, kiedy tak cicho chwilę trwało, ochłódłszy z trwogi, znużona na duszy i ciele, jako się klęcząc modliła, padła zmorzona twarzą na ziemię i spała twardo aż do dnia. —
Rano ksiądz z ludźmi przyszedłszy grześć umarłego, zadziwili się znajdując drzwi wewnątrz zaparte; w tém Kasia, zbudzona łoskotem, odsunęła im zaporę. Zdziwieni tém bardziéj, wszyscy ciekawie pytać jéj poczęli: zkądby się wzięła i co tutaj robiła? Opowiedziała im zatém wszystko, co się z nią nocy téj działo. — Jedni wierzyli jéj, niewierzyli drudzy i chwiali milcząc głowami; ale wszyscy, po pogrzebie nieboszczyka, poszli na wzgórek wskazany po za wsią, gdzie były mogiły poległych w niedawnéj bitwie.
Gdy zaszedłszy tam, znaleźli jeden grób świéżo ruszony, ksiądz kazał go aż do dna samego rozkopać; co gdy uczyniono, ujrzano z wielkim dziwem rozpostartą żółtą chustę pod ciałem poległego wojaka. — Nikt już wtedy niewątpił o prawdzie Kasinéj powieści, i wszyscy, biorąc do serca złą jéj dolą, pytać poczęli coby chciała? mają li ją do dom odwieść, albo czy zostanie z niemi?