Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie twierdzę tego, że pan niema słuszności, rzekł hrabia de Coulonges. Wszak probujemy także gwałcić naturę przy chowie bydła. Nawet kształt i instynkt zwierząt mogą ulec zmianie. Dlaczegoż więc nie miałoby to się udać u człowieka?... Nie, wcale się panu nie sprzeciwiam. Owszem, twierdzę, że celem i obowiązkiem każdego człowieka, godnego tego imienia, jest właśnie, jak pan powiadasz, pokonać przemocą naturę ludzką. W tem jest źródło prawdziwego postępu; nawet próbować rzeczy niemożliwych ma już pewną wartość rzeczywistą. Ale z tego wcale nie wynika, że nam się to, czego będziemy próbowali, także powiedzie.
— Nie powiedzie się nam, ani dla nas, ani dla naszych, To bardzo możliwe, nawet prawdopodobne. Nasz nieszczęśliwy naród, może nawet nasz cały zachód, znajduje się na złowrogiej linji pochyłej; obawiam się, aby się nie potoczył zbyt szybko do upadku, wskutek swoich występków i cnót, które są niemniej zabójcze, wskutek swej pychy i nienawiści, swej parafjańskiej zazdrości, mściwości, swego upartego zaślepienia, swego przygniatającego zamiłowania do przeszłości, swego przestarzałego pojęcia o honorze i obowiązku, które prowadzi do tego, że nie poświęca przyszłości grobom. Obawiam się, że i ostatnia przestroga z tej wojny nie będzie żadną nauką dla jego bohaterstwa burzliwego i leniwego... W innych czasach myśl ta, przygnębiałaby mnie... Teraz jednak czuję się oddzielony, tak jak od mego własnego ciała, od tego, co jest przeznaczone na śmierć; nic mnie z niem nie wiąże, oprócz litości. Ale duch mój uważa za brata tego, który na jakimkolwiek punkcie ziemi otrzymuje nowe światło. Czy znacie piękne słowa wieszcza z Saint-Jean d'Acre?
„Słońce prawdy jest jak gdyby