Strona:PL Rodzina kamieniarza.pdf/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
 — 35  —

Widząc to Antolka koniecznie chciała mu darować gęsie jajko, które w niedzielę od chrzestnej matki dostała. Dopiero na usilne tłumaczenie matki, że się w worku zgniecie, pozwoliła je ugotować i dołączyć do zapasów na drogę.
Ojciec sięgnął do skrytki pod łóżkiem, wyjął parę krwawo oszczędzonych rubli i sprawił mu w miasteczku porządny garnitur u Mośka i buty u Fajfla. I tak dopiero zaopatrzonego syna odwiózł do Warszawy.
Michalski dotrzymał słowa i oddał Wacka do szkoły.
Pokora zabawił w gościnie u pana Stanisława całe dwa dni, których użył na zwiedzanie osobliwości miasta, rano towarzyszyła mu zacna matka studenta, a po południu sam «profesor». Poczym kamieniarz, zostawiwszy swego syna pod jak najlepszą opieką, wrócił do domu.
Dzień za dniem szybko upływał wszystkim naszym pracowitym znajomym. Wacław uczył się dobrze w szkole, a w warsztacie bardzo pilnie przykładał się do ślusarstwa, które sobie wybrał. Co miesiąc pisywał długie listy do domu, donosząc, jak mu się powodzi i zapytując, co porabia rodzina. A choć mu się w Warszawie bardzo podobało, tęsknił za swojemi i czekał z niecierpliwością wakacji, które z «profesorem» rok rocznie miał spędzać w Kaźmierzu.
W roku, w którym Wacław miał kończyć szkołę, ojciec jego padł ofiarą swego powołania, ulegając okrutnemu wypadkowi. Wiadomość o tym wypadku przyniosła mu matka, a nie zastawszy syna u pani Michalskiej, opowiedziała jej, jak się to stało.
Pewnego razu Pokora, jak zwykle, miał świdrować otwór w skale, a ponieważ miejsce było spadziste, opasał się sznurem, którego wolny ko-