Strona:PL Robert Montgomery Bird - Duch puszczy.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  35  —

lec używa swej zręczności jedynie na strzelanie bawołów i jeleni. Tomie idź do magazynu i wydaj mu ilość amunicyi odpowiednią do wartości skór.
Natan z pokorną miną udał się za Tomem. Pułkownik z Rolandem powrócili do domu, gdzie na nich czekała wieczerza.






ROZDZIAŁ  III.
Złodziej koński.

Po wieczerzy Edyta zaczęła się rozbierać w swoim pokoju, gdy wtem zapukano do drzwi, poczem Telie Doe weszła.
— Czego żądasz? — zapytała Edyta.
Telie stała przez chwilę pomięszana, jakby nie wiedząc, co ma powiedzieć; wreszcie rzekła:
— Nie miałabym śmiałości przeszkadzać pani... ale...
— Mów śmiało — odezwała się Edyta łagodnie.
— O pani! Mam do ciebie prośbę — mówiła Telie, zbierając odwagę. — Wiem, że udajecie się w puszcze zachodnie. Racz mię przyjąć do twoich usług. Będę pracowitą i wierną.
— To być nie może — odparła Edyta — a zresztą rodzice twoi nie pozwoliliby ci stąd się oddalać.
— Jestem tak jak sierotą — rzekła Telie ze smutkiem — pragnę pracować... O przyjmij mię,