Strona:PL Robert Louis Stevenson - Wyspa Skarbów.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

moich marynarzy po pokładzie. Hej, na morze! Co mi tam skarby! sława morska nęci mnie więcej niż one! Dalej więc, mości Liveseyu, przybywaj corychlej i nie trać ani godziny, jeżeli żywisz respekt dla mnie!
Młody Hawkins niech zaraz pod opieką Redrutha pójdzie pożegnać się z matką, następnie niech obaj stawią się w Brystolu.

Jan Trelawney.


Post-scriptum. Nie wspomniałem jeszcze, że ów Blandly, który, mówiąc nawiasem, obiecał przysłać nam w odwodzie drugi okręt, jeżeli nie wrócimy z końcem sierpnia — wyszukał nam doskonałego szypra, który jest wprawdzie człowiekiem małomównym, czego żałuję, ale pod innemi względami jest nieocenionym nabytkiem. Długi Jan Silver wytrzasnął skądś biegłego i doświadczonego sztormana nazwiskiem Arrow. Mam bosmana, który jest namiętnym fajczarzem, co was pewno ucieszy, kochany panie Livesey. W ten sposób nasza miła Hispaniola będzie się prezentowała, niczem okręt wojenny.
Zapomniałem opowiedzieć panu, że Silver jest człowiekiem majętnym, a przekonałem się, że ma nieprześcigniony zmysł kupiecki. Zostawia żonę, aby w jego zastępstwie prowadziła szynk; ponieważ jest to kobieta kolorowa, przeto takim dwóm starym kawalerom, jak pan i ja, można wybaczyć przypuszczenie, że go ta żona, w równym stopniu jak i zdrowie, skłania do ponownej włóczęgi.

J. T.