znaczy cały skarb wobec tego? Straszny skarb! on to wszystko narobił! Lecz wreszcie, gdy biedaczek wypłakał całą swą duszę, zgodził się pozostać, ale pod jednym warunkiem: że nie wspomnimy nigdy ani słowem o całej tej sprawie, o haniebnem posądzeniu, a nawet o samej kradzieży. Pod tym warunkiem tylko biedny, okrutny chłopiec zgadza się pozostać z nami.
— Ale to zastrzeżenie — rzekł doktor — nie stosuje się zapewne do mnie?
— Do nas wszystkich — zapewniała go Anastazya.
— Moja kochana — protestował Desprez — musiałaś źle zrozumieć. To nie może stosować się do mnie. W przeciwnym razie, niewątpliwie powiedziałby mi to sam.
— Henryku — rzekła — stosuje się. Przysięgam, że się stosuje.
— Bolesna to, bardzo bolesna okoliczność — mówił doktor, patrząc trochę ponuro. — Nie będę ukrywał, Anastazyo, że jestem słusznie urażony. Czuję to, czuję, moja żono, dotkliwie.
— Wiedziałam o tem — odparła. — Ale gdybyś był widział jego rozpacz! Musimy uczynić to ustępstwo, musimy poświęcić nasze uczucia.
— Spodziewam się, moja droga, że nigdy jeszcze nie znalazłaś mnie niechętnym do ofiar — odrzucił doktor bardzo sztywnie.
— A więc pozwalasz mi pójść i powiedzieć mu, że się zgadzasz? Będzie to godnem twej szlachetnej duszy! — zawołała.
Tak, będzie wiedział, że będzie to godnem jego szlachetnej duszy! Duch jego zapłonął radosnym tryumfem na tę myśl.
— Idź, kochanie — rzekł z godnością — uspokój go. Rzecz jest pogrzebana, nie, więcej... czynię wysiłek, przyzwyczaiłem moją wolę do takich zmagań się... i zapomniana.
Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/74
Ta strona została przepisana.