Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

człowieka wykształcenia, potrzebuję człowieka wyższego po nad względy moralności. Wszyscy trzej znajdują się w zajeździe pani Tentaillon. Są to malarze, a więc nieustannie włóczą się po lesie. Są to malarze, a więc posiadają prawdopodobnie pewien pokost wykształcenia. Nareszcie, ponieważ są malarzami, muszą być niemoralni. A tego ostatniego dowodzę dwoma sposobami. Po pierwsze, malarstwo jest sztuką, przemawiającą tylko do oka; nie wywiera żadnego moralnego wpływu. A powtóre, malarstwo, podobnie jak i wszystkie inne sztuki, przypuszcza niebezpieczny dar imaginacyi. Człowiek wyobraźni nie bywa nigdy moralnym: wznosi się on po nad ściśle zakreślone granice, a życie przedstawia mu się w zbyt rozmaitem i zmiennem świetle, aby go zadowolniły zawistne kategorye prawne.
— Ale mówiłeś przecie zawsze, przynajmniej tak cię rozumiałam — rzekła pani — że ludzie ci nie posiadają wcale wyobraźni.
— Moja droga, owszem, przejawiali oni wyobraźnię, i bardzo fantastycznego rodzaju w dodatku — odrzekł doktor — gdy rozpoczynali swój nędzny zawód. Po za tem, a jest to argument najdoskonalej dostosowany do twego umysłowego poziomu, po większej części są to Anglicy, lub Amerykanie. Któż inny, jak myślisz, może się okazać złodziejem? A teraz podaj lepiej kawę. Prawda, straciliśmy skarb, ale to nie racya, żebyśmy marli z głodu. Co do mnie, przerwę swój post szklanką białego wina. Czuję się dziś niezwykle zgrzanym i spragnionym. Mogę to tylko przypisać wstrząśnieniu, jakie wywarło na mnie to odkrycie. A jednak, przyznasz mi chyba, że zniosłem ten cios godnie.
Doktor wmówił w siebie znowu przepyszny humor. Siedział w altanie, racząc się powoli potężną szklanicą białego wina i zagryzając kromką chleba z serem z niemniejszym apetytem, niż gdyby trzecia część jego