Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Słuchaj, kto tam jest wewnątrz? Mów! — wołał surowy dowódca, podczas gdy jeden z uzbrojonych ludzi uderzył Irlandczyka batem.
— Ba! Ale tam stoi mustang Luizy — zauważył nagle Woodley Pointdekster, wskazując na uwiązanego do drzewa konia. — W jaki sposób on się tu znalazł?
— Bardzo zwyczajnie, wuju, — odrzekł Kasjusz Calchun — przybył tu ze swoją panią.
— Żartujesz chyba, Kasjuszu?
— Ano, proszę, niech wuj sprawdzi.
W tej chwili drzwi się odemknęły i w progu stanęła Luiza.
— Przebóg! Moja córka! — zawołał Woodley i szybko wszedł do chaty. Kasjusz podążył za nim.
— Co to ma znaczyć, Luizo? Czy ranny? To Henryk.
— Kreolka milczała. Wzrok plantatora padł na leżący na krześle płaszcz i kapelusz Henryka. Ale gdy zbliżył się do łóżka, zauważył, że chory nie był jego synem. Krzyknął ze zgrozy i rzucił się w tył przerażony. Kasjusz wyszedł z chaty blady, z zaciśniętemi pięściami.
— Wytłumacz mi się, Luizo, co to ma znaczyć? — zapytał Pointdekster, marszcząc brwi.
— Nie mogłam zostać w domu sama, nie wiedząc, co się dzieje z Henrykiem i myśl o nim zaprowadziła mnie tutaj.
— Dlaczego właśnie tutaj? Jakże to znalazłaś drogę?