Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

hałas dokucza mi okropnie, przeto pozwalam sobie na spacery do tego akacjowego gaju. Prawda, jaki jest słodki ten cień i ta cisza akacji?
— Sądzę, że pan powinien lepiej wiedzieć, jako stały bywalec tutejszy.
— Byłem tutaj zaledwie dwa razy. Ale dziwi mnie to, skąd pani wie, że byłem tutaj wogóle?
— Często siedzę na tarasie, na dachu domu, a stamtąd widać wszystko.
— Ach, tak?
— Widziałam również młodziutką lady, która polowała w prerji na antylopę, zarzucając na nią lasso. Odrazu domyśliłam się, że jest to ta sama osóbka, o której mi pan kiedyś wspominał.
— Isadora?
— Tak, Isadora.
— Istotnie, bawiła tutaj niedawno.
— I była bardzo łaskawa dla pana, mister Gerald?
— Tak, okazała mi wiele dobroci, lecz nie miałem sposobności podziękować jej za to. Mimo całą dla mnie przyjaźń, nie zechciała nawet mnie odwiedzić w hotelu.
— Zapewne wolała spotkanie w cieniu akacji?
— Nie widziałem jej od kilku miesięcy i znowu długo jej nie zobaczę. Wyjechała w tych dniach do ojca, który przebywa w Rio Grande. A że bawiła tutaj u swego wuja, wiadomo mi stąd, ponieważ otrzymywałem od niej paczki z różnemi łakociami, a kiedyś przysłała mi liścik. Wie pani,