Strona:PL Racine-Fedra.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uczucia me względami podobnemi gardzą,
Jak zgoła inna troska trawi mnie i nęka!
HIPOLIT: Pani, przedwczesną może jest twoja udręka:
Być może, twój małżonek i król jeszcze żywie
I niebo łzom go naszym powróci szczęśliwie —
Neptun go wspiera, wierzmy, iż bóstwo tej mocy
Nie da ojcu napróżno wzywać swej pomocy.
FEDRA:
Dwakroć siedliska zmarłych nie widzieć nam, panie!
Skoro Tezeusz wstąpił w to smutne mieszkanie,
Próżno czekać, by wrócił go nam bóg życzliwy:
Nie popuści ofiary swej Acheron chciwy.
Co mówię? On nie umarł, skoro żyw jest w tobie!
Wciąż przed memi oczyma stoi w każdej dobie,
Widzę go, mówię... Serce... co się ze mną dzieje...
Żar, jaki w mojem łonie... Panie... ja szaleję!
HIPOLIT: Oto przykład miłości twej, pani, niezłomnej:
Chociaż zmarły, Tezeusz twym oczom przytomny,
Samo wspomnienie jego twe serce porusza.
FEDRA:
Tak, książę! Wzdycham, płonę wciąż dla Tezeusza,
Kocham go! Nie tym, jakim piekła go widziały,
Zmiennym, w tysiącu przygód szukającym chwały,
Boga umarłych łoże pokalać gotowym,
Ale wiernym i dumnym, i nieco surowym,
Uroczym, młodym, serca ciągnącym ku sobie,
Bogów postawie świetnej podobnym, lub — tobie!
Twoją miał postać, głos twój i twoje miał oczy,
Ten sam na twarzy wyraz zadumy uroczej,
Gdy się do naszej Krety w morską puścił drogę,
Godzien wśród cór Minosa serc niecić pożogę.
Co z tobą wówczas, panie? Czemuż cię nie było,
Gdy z bohaterów Grecji zbiegło się, co żyło?
Czemuż, zbyt młody jeszcze, nie mogłeś w szeregi