Strona:PL Racine-Fedra.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wstąpić książąt, co w nasze pomykali brzegi?
Z twoich rąk śmierć-by znalazł ów potwór przeklęty
Mimo jaskini swojej zdradliwe zakręty;
Chroniąc cię od zbłąkania, siostra moja miła
Twojąby dłoń nieszczęsną nitką uzbroiła...
Lecz nie: tego sposobu pierwszabym się jęła,
Wpierw jeszczeby tą myślą miłość mnie natchnęła!
Moja to dłoń pomocna, książę, twoje kroki
Przez labiryntu zdradne powiodłaby mroki.
Do czegóż nie popchnęłyby mnie te powaby?
Niedośćby twej kochance było nici słabej —
Jak wierna towarzyszka w niebezpieczeństw dobie,
Sama poszłabym naprzód, przed tobą, przy tobie
I, w złowrogi labirynt obok ciebie zbiegła,
Fedra-by ocalała z tobą, lub poległa.
HIPOLIT: Bogi! Co słyszę... Pani!... Pani zapomina...
Żona Tezeja mówiż to do jego syna?
FEDRA: I skąd masz prawo wnosić, iżem zapomniała,
Książę? Czylim cześć moją na szwank w czem podała?
HIPOLIT:
Przebacz, pani! Wyznaję, grzesznym po sto razy,
Żem się w niewinnych słowach mógł dopatrzeć zmazy.
Od wstydu ścierpieć wzroku twego-bym nie umiał,
Spieszę więc...
FEDRA:Ha, okrutny! Dobrześ mnie zrozumiał!
Dosyć już powiedziałam, by wywieść cię z błędu.
Dobrze więc! Poznaj Fedrę w pełni jej obłędu:
Kocham. Nie myśl, iż w chwili, gdy ku tobie płonę,
Rozgrzeszam się z mej winy, biorę się w obronę,
Żem tej miłości, co mnie rozumu zbawiła,
Sama w słabości niecnej truciznę żywiła!
Ja, w której przedmiot strasznej niebios pomsty widzisz,
Więcej gardzę mną samą, niż ty się mną brzydzisz.
Bogi świadkiem, co sami zażegli w mem łonie