Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/60

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    II.

    Mknąc śród zielonych niw kobierca,
    Hulaka młody dumał tak,
    Krewniaków wszystkich spadkobierca,
    W czem widać woli Zeusa znak.
    W kim miłość dla mnie żyje szczera,
    Mego romansu bohatera
    Temu bez wstępów, przedmów, fraz,
    Przedstawić jestem gotów wraz:
    Oniegin, mój przyjaciel dawny,
    Na brzegach Newy ujrzał świat,
    Gdzie może snujesz pasmo lat
    Mój czytelniku, w świecie sławny!
    Jam też tam lubił bawić wprzód,
    Lecz szkodzi mi północny chłód.[1]

    III

    Służąc chwalebnie i wytrwale,
    Długami ojciec jego żył;
    Co roku dawać zwykł trzy bale,
    Aż go fortuna pchnęła w tył.
    O Eugeniusza dbały losy:
    Madame trefiła dziecka włosy,
    Później Monsieur, z chłopięcia rad,
    Był stróżem jego młodych lat.
    Monsieur l’Abbe chłopczyka uczył,
    Trud obracając w miły żart,

    1. Żartobliwa aluzya do przymusowego wyjazdu autora na południe. (p. t.).