Przejdź do zawartości

Strona:PL Przybyszewski Stanisław - Synowie ziemi.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sał marną książkę: Le Lycanthrope „Madame Putiphar,“ książka wydana 1818 r. w Paryżu w ósemce. Tam stoi napisane: Każdy porządny człowiek powinien mieć przynajmniej jeden tom Sade’a w kieszeni. A ponieważ jestem gentleman i bibliofil, więc mam przy sobie te dwa małe pierwsze tomiki: Justine ou les malheurs de la vertu, en Hollande, chez les libraires associés 1791. Rzecz bardzo rzadka.
Ucichło nagle, wszyscy, zaciekawieni, słuchali z natężoną uwagą.
Czerkaski znowu odchrząknął, obejrzał się dookoła, wyciągnął z paletota małą książeczkę.
— Chcecie się dowiedzieć, czem jest publiczność? Zaraz, zaraz...
Począł wertować.
— Mam! Strona 28. Madame Delmonse mówi do Justyny: „Nikt nie żąda od nas cnoty, tylko maski cnoty. Jestem nierządnicą, jak Messalina, a wszyscy wierzą, albo zdają się wierzyć, żem czysta, jak Lukrecya. Jestem gorszą ateistką od Vaniniego, a wierzą, z uśmiechem wierzą, że jestem pobożna jak św. Teresa. Jestem fałszywa jak Tyberyusz, a z zezowatem spojrzeniem na bliźniego twierdzą, że jestem szczera jak Sokrates. I pewną rzeczą jest, że jestem trzeźwą jak Dyogenes, pomimo że Apicyusz nie dorównałby mi w rozpuście. Oddałam się występkowi, ohydzie, zbrodni, ale spytaj się mych bliźnich, a powiedzą: Delmonse jest aniołem!“
W gwarnym i rozbawionym przed chwilą, „nonsza-