Strona:PL Przerwa-Tetmajer - Illa.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drudzy wołali: „My nie potrzebujemy ani tych, którzy się lenią do oręża dla interesu, ani tych, co są wyrodnymi synami swéj matki! Sami potrafimy dla niéj zginąć, lub ją oswobodzić!“
A trzeci głos wrzeszczał szyderczo: „My nie znamy słowa „Ojczyzna“! Gińcie za nią! Zwyciężcie wrogów!“
I tak huczały te trzy głosy i walczyły z sobą, aż błysnął nad tłumami Sokół karabelą i uciszyły się od grozy; bo zdawało się, że z oręża i oczu iskry mu lecą ogniste.
Więc kiedy ucichło, przemówił głosem grzmiącym: „Czyście się zeszli tu, abyście się kłócili?
Czyście tu przyszli rumienić czarne prochy tych rycerzy wstydem, co tu śpią po walkach świętych za Ojczyznę, że z ich szlachetnéj i silnéj krwi tak podłe i słabe powstały potomki?
Jedni z was pyszni i dumni, że ich ojcowie wielkimi byli, nie baczą, iż sami upadli tak nisko, że wolą dla rachuby przed obcymi głowy wyniosłe w pyle i kurzu walać i czołem bić przed wrogiem i ręce mu zbroczone krwią braci całować, niż bratu swemu rękę podać.
A inni z was nie znają słowa Ojczyzna, a zapomnieli, że wtedy świat będzie Ojczyzną ludzi, kiedy każdy naród będzie wolny i nie będzie ucisku, ani jęków niewoli, ani brzęku kajdan.
Trzeci z was jedyni szlachetni, ale słabi, czas trawią na bezowocnych walkach słowa, a do czynu im go nie staje.
Żal mi tych, co szlachetni, ale sami sił swych nie znają; a tymi, którzy ze zbytku podłéj dumy