Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wejścia do ulicy Wężej, Carmen kupiła tuzin pomarańcz, które kazała mi zawinąć do chustki. Nieco dalej, kupiła chleba, kiełbasy, butelkę mazanilla; wreszcie weszła do cukierni. Tam, rzuciła na ladę sztukę złota którą jej oddałem, drugą jeszcze którą miała w kieszeni, wraz z paroma srebrnikami; kazała mi dać wszystko co miałem przy sobie. Miałem tylko jedną sztukę srebra i parę miedziaków, które oddałem jej, mocno zawstydzony że nie posiadam więcej. Zdawało się, że chce wynieść cały sklep. Brała wszystko, co było najpiękniejszego i najdroższego, yemas (żółtka w cukrze), turon (rodzaj nugatu), owoce kandyzowane, póki tylko starczyło pieniędzy. W dodatku musiałem to wszystko nieść w torbach papierowych. Zna pan może ulicę Candilejo, gdzie znajduje się biust króla Piotra Sędziego[1]. Powinien był przywieść

  1. Król don Pedro, którego nazywano Okrutnym, a którego królowa Izabela katolicka nazywała zawsze Sprawiedliwym, lubił przechadzać się wieczorami po ulicach Sewilli, szukając przygód, jak niegdyś Kalif Harun-al-Raszyd. Pewnej nocy posprzeczał się na ustronnej ulicy z jakimś kawalerem, który wyprawiał serenadę. Dobyli oręża i król zabił czułego kochanka. Sły-