Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwrócił głowę, spostrzegł Ayszę, wydał krzyk, i, zrywając się gwałtownie, pobiegł ku tyłowi okrętu nim majtkowie pełniący straż zdołali się sprzeciwić tak potwornemu naruszeniu dyscypliny morskiej.
— Ayszo! krzyknął grzmiącym głosem (tu Aysza wydała krzyk przerażenia), czy ty myślisz, że w krainie białych niema MAMA-JUMBO?
Już majtkowie nadbiegli z podniesionemi kijami; ale Tamango, skrzyżowawszy ręce i jakby otępiały, wracał spokojnie na swoje miejsce, podczas gdy Aysza, zalewając się łzami jakgdyby skamieniała pod wpływem tych tajemniczych słów.
Tłómacz wyjaśnił, co to jest ów straszliwy Mama-Jumbo, którego samo imię budzi tyle grozy.
— To taki murzyński straszak, mówił. Kiedy mąż boi się, aby mu żona nie robiła tego, co robi wiele żon we Francyi jak i w Afryce, grozi jej przyjściem Mama-Jumbo. Ja, jak tu stoję, widziałem Mama-Jumbo i przejrzałem sztuczkę, ale czarni... to takie głupie, nie rozumieją nic. — Wyobraźcie sobie, że, jednego wieczora, podczas gdy kobiety zabawiają się tańcem — folgar, jak się mówi w ich gwarze — naraz, z ciemne-