Strona:PL Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom V.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaczęły powód wojny wymawiać królowi,
On poważnie powstawszy tak z tronu im mówi:
Nie zabiłem nikogo. Sam Kąskołap zginął,
Gdy myślał że przez wody jak my będzie płynął,
A ci mnie obwiniają przed wami zbrodniarze,
Lecz bitne nasze wojsko ich podstęp ukarze,
Przywdziejmy tylko zbroje, stańmy razem w rzędzie,
Tam gdzie największa przepaść koło brzegów będzie,
A gdy zuchwałe myszy natrą na nas blisko,
Odwróciwszy się nagle wtrącim je w bagnisko,
Tak utonie ród pływać nieprzyzwyczajony,
A my z ich zwłok usypiem pamiątkę wygranéj.
Gdy to rzekł, wierne żaby rozjątrzył gniew srogi,
Z liścia ślazu obuwie przywdziały na nogi,
Burak był im za puklerz, za dzidę sitowie,
Tarczę miały z kapusty, z łuski hełm na głowie,
Tak zbrojne, po nad brzegiem przy jeziorze stoją,
A w męstwie zaufani Marsem oddychają.
Jowisz przyzywa Bogów w gwiaździste podwoje,
A wskazawszy rycerzy gotowych na boje,
Co jak dumne olbrzymy lub dzikie centaury,
Oślep spieszą z orężem po śmierć albo laury,
Modrookiéj Minerwie to pytanie czyni:
Córo! wesprzeszże myszy? wszak po twéj świątyni