Przejdź do zawartości

Strona:PL Platon - Dzieła Platona (Bronikowski) T1-3.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

Nie myślę ja więc bynajmniéj podawać się za przykład jakikolwiek, ale domagam się od krytyków właściwych, aby nie potępiali zaraz bezwzględnie tego, co wiele słuszności może mieć po sobie.
Hellenizmy, jakich nietylko pozwoliłem sobie w Ekonomiku, ale które owszem zapowiedziałem tamże już w Przedmowie, wyraziwszy powody dla których ich sobie pozwolę; znajdą Czytelnicy moi i w Platonie, dla tychże samych przyczyn co tam, i tutaj dopuszczone. Wszakże może baczniéj im przyjrzawszy się, nie wezmą ich ani za żadne „naginania języka ojczystego do niezwykłych mu zwrotów“ ani za żadne „wymuszania jakieś“ „szorstkości“ „nienaturalne przekładnie“ ale znajdą raczéj w nich, czém jedynie być chciały, to jest nieodzowne przywłaszczenia rodzinnéj myśli takich kształtów ichże wyrazowego, że tak powiem, ucieleśnienia, jakie i dla niéj (po tylu wiekach jeszcze) najwięcéj przyrodzone, a których nie było w już istniejących a urobionych dorywczo lub niezręcznie, na modłę obcą ubitych lokucyach. Do tych wprawdzie uczący się dopiero języka nakłaniać swe rozwijające się myślenia mogą nie bez pożytku, ale nie ci co się tym językiem i temiż myślami już jakokolwiek władać nauczyli.
Atoli jakkolwiek skąpo tylko i tych nowości użyłem, mógłem i w tym ich szczupłym zakresie wystąpić po za miarę. Nie wiem przecież, czy i wtedy jeszcze więcéj zaszkodziłem językowi, z czystych a najwyższą energią ducha tryskających źródeł go zakrzepiając, niż gdybym go był, za powszechnym po dziś dzień zwyczajem, nibyto bogacił nowemi przepolszczeniami frazesów, jakżeż równać się mogących z wysłowieniami Narodu wszystkie inne kulminującego potęgą myślenia i subtel-