Strona:PL Platon - Biesiada Djalog o miłości.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wności do nich podobny, tego nie zaprzeczysz, Sokratesie, a co do reszty — to posłuchaj, coć powiem: czy nie jesteś szydercą?[1] Jeżeli będziesz się zapierał, postawię świadków. Albo, czy nie jesteś flecistą, nawet cudowniejszym od Marsjasza? On bowiem czarował ludzi potęgą dźwięków, które jego usta wydobywały z instrumentu. Czyni to jeszcze teraz niejeden, wygrywając jego melodje, a to, co Olympos[2] wygrywał na flecie, przypisuję jego nauczycielowi, Marsjaszowi. Utwory te, czy je wykonywa dobry flecista, czy zła flecistka,[3] przez to, że mają charakter boski, wprawiają słuchaczy w zachwyt i ujawniają ludzi, czujących potrzebę bogów i misterji. Jedyna różnica, jaka istnieje między tobą i Marsjaszem, polega na tem, że ty bez żadnego instrumentu, samemi tylko słowy osiągasz to samo, co i on. Gdy słuchamy innego mówcy, nawet bardzo dobrego, to prawie nic sobie z niego nie robimy, ale gdy ty mówisz, albo kto inny słowa twoje powtarza, choćby to był mierny mówca, wszyscy: mężczyźni, kobiety i młodzieńcy, wszyscyśmy wzru-

  1. Wyraz „ύβριστής,“ którego tu używa Platon znaczy: zuchwały, wyuzdany, nieukrócony i słusznie może się odnosić do Marsjasza, ale Sokrates nie zasługuje na takie miano, jak to dobrze zauważył Schmelzer (Symposion, Berlin 1882), który radzi, żeby go przetłumaczyć w znaczeniu więcej żartobliwem, coś jak „stary grzesznik.“ Ja złagodziłem tu „zuchwalcę“ na „szydercę,“ tem bardziej, że dalej Alcybjades (w § 33) tak właśnie tłumaczy swoje porównanie.
  2. Olympos — artysta frygijski, uczeń Marsjasza.
  3. Mówiąc o fleciście, przypomina sobie podchmielony Alcybjades flecistkę, która mu towarzyszyła.