Strona:PL Platon - Biesiada Djalog o miłości.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie tylko się zgadzam — rzekł na to Sokrates — ale nawet wymagam tego od ciebie!
— Zacznę więc mówić, ty zaś, Sokratesie, jeżeli powiem coś niezgodnego z prawdą, przerywaj mi i zarzucaj kłamstwo, bo świadomie kłamać nie zamierzam. Jeżeli zaś we wspomnieniach swych nie będę się trzymał porządku, lecz przeskakiwał od jednego przedmiotu do drugiego, to nie dziw się temu, bo w stanie, w jakim się znajduję, nie łatwą jest rzeczą wyliczać kolejno twoje dziwactwa.
§ 33. Mając zamiar chwalić Sokratesa, użyję porównań. Zapewne pomyśli on, że chcę go ośmieszyć, ale tak nie jest, i porównanie moje będzie miało na celu prawdę, a nie żarty. Powiem więc, że Sokrates najpodobniejszy jest do sylenów, wystawionych w pracowniach rzeźbiarzy, których artyści przedstawiają z fletami, albo piszczałkami. Gdy roztworzymy ich, oddzielając jedną połowę od drugiej, znajdziemy wewnątrz statuę jakiegoś bóstwa[1].

Utrzymuję dalej, że Sokrates szczególnie podobny jest do satyra Marsjasza[2]. Żeś z powierzcho-

  1. U rzeźbiarzy znaleźć można pudła o kształtach sylenów, w których ukryte są posągi bogów. Do tych sylenów z powierzchowności podobny jest Sokrates. Myśl więc przewodnia tego porównania Alcybjadesa zawiera się w tem, że Sokrates pod niepozorną, a nawet brzydką, powierzchownością ukrywa szlachetną duszę.
  2. Sylenowie byli starszymi, a satyrowie młodszymi towarzyszami Dionyza. Według podania, flet wynalazła Atena, ale rzuciła go, ponieważ gra na tym istrumencie nadawała brzydki pozór jej twarzy. Znalazł go satyr Marsjasz, nauczył się gry na nim i wyzwał do walki Apollina, który go jednak zwyciężył i za karę obdarł ze skóry.