Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  138  —

rośniętą dębami. Meksykanie wszyscy byli konno, w ręku zaś trzymali skręcone wkoło lassa, czyli, jak je nazywają: „rietta”. Gdy owe gonitwy rozpoczęły się, nie wiedziałem co mam więcéj podziwiać, zręczność koni, czy téż jeźdźców. Jeden z rycerzy udawał uciekającego i przytulał się do kulbaki tak, że głowa, ręce i nogi jego tworzyły jedną całość z koniem, o którą lasso nie miało się jak zahaczyć, drugi, kręcąc nad głową straszne sznury i wyjąc, gonił przeciwnika pragnąc go schwytać. Upatrzywszy stosowną chwilę, rzucał lasso, przyczém koń, lubo rozpędzony, zwracał na miejscu młyńca i poczynał galopować w przeciwną stronę. Jeśli lasso ześliznęło się nie zaczepiwszy o uciekającego, wówczas ten z kolei stawał się goniącym i usiłował w ten sam sposób schwytać przeciwnika. Najczęściéj jednak trafiało się, że sznur chwytał za głowę uciekającego. Jedynym wówczas sposobem, aby nie zostać ściągniętym z konia i zaduszonym, jest zwrócić szybko konia i galopować w ślad za tym, który lasso trzyma w ręku, doścignąć go i rozpocząć z nim walkę ręczną. Wymaga to niesłychanéj zręczności i umiejętności kierowania koniem, jeździec bowiem, który trzyma sznur, umyślnie robi niespodziane zwroty, aby ściągnąć z kulbaki schwytanego.
Najzręczniejszym i najsilniejszym z Salvadorów okazał się Jesus (Hesus), trzydziestoletni, barczysty